Ten kawaler tak ryży był
Że głową wzniecał pożar
Jak już zaczął to tydzień pił
Więc rzekłam wola Boża
Gdy ryżemu odrzekłam nie
Na tydzień głowę stracił
Po tygodniu zaś wyznał że
Za wszystko ja mam płacić
Oj tak, to z nieba znak
Zawsze być może przecież gorzej
Ten co piwne oczęta miał
Tak strasznie był nerwowy
Że sztachetą po głowach lał
Nim doszedł ktoś do słowa
Oj tak, to z nieba znak
Zawsze być może przecież gorzej
Wszystko wszak się zdarzyć może
A być może znacznie gorzej
Jak życ skoro znowu drożej
A być może jeszcze gorzej
Z kim w łóżeczku się położyć
Wszak być może z każdym gorzej
Więc nie zmieniaj nic już Boże
Bo być może tylko gorzej
Wszystko wszak się zdarzyć może
A być może znacznie gorzej
Jak żyć skoro znowu drożej
A być może jeszcze gorzej
Z kim w lóżeczku się położyć
Wszak być może z każdym gorzej
Więc nie zmieniaj nic już Boże
Bo być może tylko gorzej
Ten co tak się perliście śmiał
Że chciało śmiać się światu
Gwiazdy z nieba dawać mi chciał
Nim trafił do wariatów
Oj tak, to z nieba znak
Zawsze być może przecież gorzej
Ten chustkę zawsze miał
i pachniał konwaliami
Zaraz w romans wielki się wdał
Z sąsiada bliźniaczkami